Szerokość 55°51′54″N, długość 4°15′27″W.
Przenosimy się do świata angielszczyzny odbitej w krzywym zwierciadle. To tutaj
znajdziemy jedyny w swoim rodzaju akcent, który każde „is” zamienia na „ys” a
kawałek ciasta na „wee of cake. Jesteśmy w:
Gallery of Modern Art, Glasgow |
Wczoraj rano ubrałam nowe
sandałki i letnią sukienkę, dlatego pół dnia trzęsłam się z zimna, a kiedy
wróciłam do domu po pracy - na dworze zrobiło się na tyle ciepło, że szkoda
było nie wyjść na spacer. Po przekroczeniu progu drzwi wyjściowych pogoda
oczywiście musiała się zmienić i już kilka minut później mokłam, a wiatr nie
oszczędzał różu na moich policzkach.
Wcale nie narzekam. Słysząc w
jakich temperaturach gotują się teraz polskie twarze jest mi tutaj dobrze.
Dobrze i wygodnie. Z widokiem na miasto, które chodzi spać dopiero po 23
tutejszego czasu. Z łóżka z kawą w ręku nad ranem podziwiam łunę jasności jaka
bije przez okno z budzącego się do życia miasta. Siadam do owsianki lub
tandetnego tosta z masłem migdałowym, prasuję koszulę, daje sobie jeszcze kilka
minut i wychodzę do pracy 40 minut wcześniej, aby zaliczyć poranny spacer ze
spokojem.
Zakładam kitel, podłączam trochę
niezbędnego sprzętu i ruszam do pracy. Kilka minut później podaję wyniki z
poprzedniego dnia oraz omawiam dalszy ciąg pracy z super przełożonym. Z
uśmiechem zaczynam dzień widząc swoją francuską drużynę oraz brazylijskich
kompanów z budownictwa.
Co można wykombinować z
połączenia ochrony środowiska, IT, energetyki, budownictwa, chemii organicznej
i geodezji?
- Powiem Wam. Toż to magia! I
wcale nie czarna ;).
Wracam do domu. Wchodzę do kuchni
zmęczona, ale usatysfakcjonowana po pełnym dniu. Otwieram drzwi a przede mną
stoi uśmiechnięta i śmiejąca się twarz nowego współlokatora.
你好 ! czyli miłe obustronne powitanie po
chińsku. Siadamy razem i opowiadamy sobie (oczywiście już po angielsku) o tym,
co nas miłego spotkało danego dnia. Rozmowa kończy się spacerem, bo po co
siedzieć i rozmawiać, jak zdrowiej jest chodzić i rozmawiać? Godzina 22? - Nieistotne.
Tutaj w Glasgow nadal jest jasno jak popołudniu w Polsce.
Po powrocie szybka herbatka i trochę
pisania w ramach przygotowań do dalszej pracy nad ranem. Nie zostało już wiele
czasu do świtu, bo Słońce wita po 3 godzinie. Przydałoby mi się trochę więcej
snu, ale to jedyna rzecz, o którą nigdy nie umiałam zadbać i chyba nigdy to się
nie zmieni. Szczęśliwy człowiek, to człowiek który czuje, że skończył swoje
obowiązki na dany dzień. Jeżeli kłaść się spać, to tylko bez problemów i
stresu. W innym razie kolejny poranek nie będzie taki jak być powinien. Coś
będzie mnie denerwować, coś martwić, a z tego o krok do rozlania kubka kawy i
płaczu jak nad rozlanym.. (caffe) LATTE?
Lubię to nowe, niewłoskie życie. To
chyba coś dla mnie!
Konkretny wpis. Czym się tam zajmujesz?
OdpowiedzUsuń